sobota, 20 lipca 2013

178. RECENZJA : Joanna Naturia, Peeling myjący z kiwi

Dzisiaj zapraszam na recenzje owocowo pachnącego kosmetyku do ciała firmy Joanna. Peeling to rzecz, bez której nie potrafię się obejść. Używam go średnio co 2-gi dzień na uda, pośladki, brzuch i ramiona, a rzadziej na całe ciało. Nie przedłużając więc, zapraszam :)


Skład :

Aqua, Polyethylene, Sodium Laureth Sulfate, Cocamidopropyl Betaine, Glycerin, Disodium Laureth-3, Sulfosuccinate Coco-Glucoside, Glyceryl Oleate, Acrylates / C10-30 Alkyl Acrylate Crosspolymer, Xanthan Gum, Triethanolamine, Polyquaternium-7, Coceth-7PPG-1-PEG-9 Lauryl Glycol Ether, PEG-40 Hydrogenated Castor Oil, Actinidia Chinesis Fruit Extract, Propylene Glycol, Disodium EDTA, Parfum, Butylphenyl Methylpropional, Hexyl Cinnamal, Linalool, Synthetic Wax, DMDM Hydantoin, Methylchloroisothiazolino ne, Methylisothiazolinone, CI:19140, CI:42090, CI:77499.

OPAKOWANIE
Charakterystyczna dla tej firmy buteleczka, zawierająca 100 ml produktu, co jest idealnym rozwiązaniem na wyjazd. Pojemnik jest przeźroczysty, przez co możemy kontrolować ilość produktu oraz podziwiać intensywność jego koloru. Butelka zamykana jest na wygodny 'klik' i niestety jest trochę twarda, przez co ciężko wycisnąć z niej produkt.


ZAPACH
Coś, co jest głównym atutem tego produktu. Miałam kilka wersji tego kosmetyku i każda z nich pachnie obłędnie! Nie ma tam moim zdaniem grama chemii, przez co przyjemnie się go używa. Moim ulubionym jest ten o aromacie czarnej porzeczki.

DZIAŁANIE
Jest zdecydowanie lepsze, niż peelingu Avon, który recenzowałam TUTAJ, jednak to nadal nie jest to czego poszukuje. Dla kogoś, kto nie potrzebuje dużego zdzierania będzie on idealny, natomiast ja potrzebuję czegoś o wiele silniejszego. W tym produkcie ścieranie jest delikatne i nie wyrządzi nam krzywdy.

KONSYSTENCJA/WYDAJNOŚĆ
Jeśli chodzi o konsystencje, jest ona bardzo gęsto i niejednokrotnie ciężko wydobyć produkt z butelki. Peeling jest w intensywnym, zielonym kolorze z widocznymi drobinkami. Mi taka buteleczka starcza na około 6-7 użyć, jednak przy niskiej cenie jest to dla mnie do zaakceptowania, tym bardziej, że szybko nudzę się kosmetykami i uwielbiam je zmieniać :)


CENA
Cena tego produktu, to około 5 zł, więc jest to zdecydowanie na plus. Dzięki temu, możemy wypróbować różne wersje i bez wyrzutów sumienia odłożyć kosmetyk w kąt, gdy nie przypadnie nam on do gustu, ponieważ takiej kwoty nie będzie nam zbytnio żal. 

DOSTĘPNOŚĆ
I tutaj coś, co ponownie przemawia na plus tego kosmetyku. Możemy go znaleźć wszędzie! W każdej drogerii, sklepie internetowym, portalu aukcyjnym, a nawet w supermarkecie, w którym robimy zakupy spożywcze :) I do tego ten wybór zapachów!

PLUSY/MINUSY
+cena
+zapach
+dostępność
+pojemność

-zbyt słabe jak dla mnie działanie

Podsumowując, kosmetyk ten jest świetny i uważam, że warto go wypróbować. Być może dla Waszej skóry, która wymaga trochę mnie niż moja, będzie on idealny. Ja, mimo tego, że nie sprawdza się u mnie w 100 % z pewnością do niego jeszcze wrócę (jak już zużyje część zapasów ^^)




To już ostatni z zaplanowanych postów, mam nadzieję, że nie zapomnicie o mnie, kiedy blog nie będzie aktualizowany i będziecie tu z przyjemnością zaglądać :) Ja mam plan wrócić do Was za około miesiąc, co z tego wyjdzie? Pożyjemy - zobaczymy :) Do następnego!






środa, 17 lipca 2013

177. RECENZJA : FlosLek, Balsam delikatnie brązujący

Dzisiaj przedstawię Wam kosmetyk, z którego teraz nie bardzo musimy korzystać, ponieważ możemy opalać się pięknym, wakacyjnym słoneczkiem. Jednak jeśli pragniemy opalenizny wcześniej niż jest nam to dane lub nie mamy czasu na wylegiwanie się na słońcu sprawdzi się on idealnie. O czym mowa? O balsamie delikatnie brązującym z firmy FlosLek, który dostałam na OSBK, co nie wpływa na moją opinię o nim. Mam nadzieję, pokazać go w tym miesiącu jeszcze raz, czyli w denku, ponieważ jest on zaplanowany do zużycia w lipcu :)

ZAPRASZAM!


Skład : 

Aqua, Paraffinum Liquidum , Ethylhexyl Stearate, Octyldodecanol, Arachidyl Alcohol, Behenyl Alcohol, Arachidyl Glucoside, Glycerin, Cetearyl Alcohol, Dihydroxyacetone, Butyrospermum Parkii Butter, Dimethicone, Biosaccharide Gum-1, Mentha Piperita Extract, Ceteareth-12, Parfum, Erythrulose, Caramel, Panthenol, DMDM Hydantoin, Iodopropynyl Butylcarbamate, Phenoxyethanol, Methylparaben, Butylparaben, Ethylparaben, Propylparaben, Isobutylparaben, Aloe Barbadensis Leaf Juice, PEG-8, Tocopherol, Ascorbyl Palmitate, Ascorbic Acid, Citric Acid, Disodium EDTA


OPAKOWANIE

Plastikowa tuba zawierająca 200 ml produktu, która po wyciśnięciu produktu łatwo wraca do swojej pierwotnej wersji. Opakowanie atakuje nas dużą ilością informacji na temat produktu, widzimy też obrazki palmy i opalającej się kobiety, które przywodzą nam na myśl wakacje. Produkt zamykany jest na 'klik' z dziurką, przez którą łatwo go wydobyć.


ZAPACH

Na opakowaniu producent pisze 'Balsam o rozkosznym zapachy waniliowo-czekoladowym' i z tym zdecydowanie się zgodzę! Zapach jest rozkoszny. Mi przypomina...draże kokosowe :P Jeszcze długo po aplikacji możemy go czuć na skórze, prze to przyjemnie się go używa.

DZIAŁANIE

W moim przypadku, kosmetyk ten sprawdził się pod względem działania rewelacyjnie! Przy pierwszej aplikacji posmarowałam jedną nogę, a drugą pozostawiłam 'gołą' i poszłam podziwiać efekty do lustra oraz zapytałam mamę o różnicę. Była ona zdecydowana! Noga posmarowana, nabrała ładniejszego, zdrowszego kolorytu, podczas gdy ta 'goła' pozostała po prostu szarawa. Skóra po aplikacji tego produktu jest rozświetlona i nawilżona. Świetnie sprawdzi się u bladziochów, moim zdaniem przy ciemniejszej karnacji efekt ten nie będzie już tak widoczny. Na dodatek kosmetyk ten, nie zmywa się przy pierwszym umyciu. Zmyje się tylko wierzchnia warstwa, natomiast część pigmentów zostaje w skórze i cieszymy się kolorem! Ja nie miałam problemów z zaciekami, ponieważ dobrze go rozsmarowywałam i czekałam do wchłonięcia. Nie zauważyłam też, by coś barwił. Zdecydowanie na plus!

KONSYSTENCJA/WYDAJNOŚĆ

Kosmetyk jest dość lejący, dlatego trzeba uważać przy wydobywaniu go z butelki. Ja swój balsam, 200 ml, używam już około 1,5 miesiąca średnio co 2-3 dzień i wydaje mi się, że jest go jeszcze około 1/3. 


CENA

Balsam ten dostałam, więc nie znałam jego dokładnej ceny. Niedawno jednak moja mamusia po zauważeniu u mnie efektów zdecydowała się na jego zakup, więc mogłam podejrzeć jego cene na allegro i stronie producenta. Waha się ona w granicach 16 zł.

DOSTĘPNOŚĆ  

Nie widziałam go u siebie w żadnym stacjonarnym sklepie, ale też nie za bardzo się przyglądałam. Być może w jest on dostępny w osiedlowych sklepikach lub drogerii Hebe, której u mnie nie ma. Na pewno można go dostać na allegro i stronie producenta oraz innych sklepach internetowych.

PLUSY/MINUSY

+zapach
+działanie
+wydajność
+cena

-dostępność

Jak widać kosmetyk ten oceniam dość wysoko, jednak nie wiem, czy sama zdecydowałabym się na jego zakup ponieważ nie używam kosmetyków brązujących czy opalających. Jednak ten skutecznie mnie do siebie zachęcił i zastanowię się nad zakupem kolejnej sztuki. Tymczasem biorę się za denkowanie tej.


Nie zapominajcie również o polubieniu mojego bloga na stronie Bloglovin! Odnośnik po lewej stronie lub TUTAJ. Życzę Wam dużo słoneczka na trwające wakacje i ... nie zapominajcie o uśmiechu! :)


niedziela, 14 lipca 2013

176. Inspiracje - czyli o tym, co wywołuje u mnie zachwyt lub zmusza do działania

Już kiedyś na moim blogu, a dokładnie mówiąc TUTAJ taki post się ukazał. Jako, że uwielbiam oglądać tego typu notki u innych, postanowiłam to wznowić i u siebie. Oglądanie pięknych zdjęć cieszy moje oczy i duszę. Wszystkie te, które mnie zachwycają lub motywują, zapisuje w osobnym folderze na komputerze i uwielbiam do nich wracać. Dzisiaj pokaże Wam kilka z nich.


STYLIZACJE





UBRANIA





KOSMETYKI




INNE



pokazywany już w poprzednim poście, jednak ostatnio te słowa często mi towarzyszą :)

To tylko część przechowywanych przeze mnie zdjęć/obrazków. Wszystkie pochodzą z niezapamiętanych źródeł, głównie weheartit czy pinterest lub są efektem nudy, podczas której przeszukuję internet.



Napiszcie w komentarzach czy chcecie by tego typu posty się tutaj pojawiały. Myślę, że są one idealną odskocznią od cięższych tematów i przeglądając je możemy miło spędzić czas.



piątek, 12 lipca 2013

175. Lumpeksowe łowy, part IV

Dzisiaj kolejna porcja moich lumpeksowych zdobyczy. Lubuje się w robieniu zakupów w sklepach z używaną odzieżą, Za niewielką kwotę, możemy zdobyć naprawdę świetne ubrania czy dodatki. No i ta nutka adrenaliny :D Moje poprzednie łowy możecie zobaczyć TUTAJ, TUTAJ lub TUTAJ. W tym poście pokaże Wam ciuszki zakupione już jakiś czas temu, a ich zdjęcia kurzą się w zapomnianych folderach. Ostrzegam, zdjęć jest dużo!


Prześliczny kombinezon Atmosphere (miałam już na sobie, chcecie OOTD ? :D)

Cieniutki kardigan w pastelowe kwiatki, River Island

Bokserka z ponabijanymi ćwiekami w aztecki wzór, Dunnes

Czarna mgiełkowa koszula, Debenhams (mam w planie zmienić guziki i nabić ćwieki)

Marmurkowe tregginsy, DenimCO

Koralowa sukienka/tunika plażowa, H&M

Ecru koszula w kwiatki, Atmosphere (na zdjęciu kompletnie traci urok ;<)

Beżowa pensjonarka z panterkowym kołnierzykiem, New Look

Mała czarna z koronkowymi wstawkami, Dunnes (również miała już swój debiut, dajcie znać czy chcecie zobaczyć :))

Butelkowo-zielona torebka, nie mieści A4, w środku metka i napis Made in China :D

Pasek na talię, na gumie, zapinany z tyłu

Fioletowe czółenka Atmosphere (i tutaj pamiętam cene - 10 zł)




Być może ciuszki te nie wpisują się idealnie w obecne trendy, jednak w mój gust pasują w 100%. Nie pamiętam wszystkich cen, jednak żadna z nich z pewnością nie przekraczała 7 zł. Oprócz torebki. Dajcie znać co sądzicie o tych ciuszkach. Napiszcie też, czy Wy również kupujecie w SH i pochwalcie się swoimi zdobyczami! 




Post ten, jak kilka poprzednich i następnych z pewnością ukazują się już automatycznie, podczas gdy ja przebywam w NL w celach zarobkowych (pewnie już zakupy też są poczynione). Chce jednak byście wiedziały, że jestem z Wami cały czas duchem i mam nadzieję, że miło spędzacie wakacje :))




środa, 10 lipca 2013

174. RECENZJA : Avon Naturals, Maseczka do twarzy z wyciągiem z róży

Hej moi drodzy! :) W momencie kiedy piszę tego posta (tj. 26.06) za oknem mamy beznadziejną pogodę, jednak mam nadzieję, że teraz, gdy go czytacie możemy podziwiać gorące słoneczko i miło spędzacie wakacje! 

Dzisiaj przyszła pora na recenzję maseczki do twarzy firmy Avon, która w miesiącu czerwcu znalazła się w projekcie denko. Jeśli chcecie dowiedzieć się jak spisała się ona u mnie zapraszam poniżej!

Avon Naturals, Maseczka do twarzy z wyciągiem z róży


Skład :

Aqua, Glycerin, Butylene Glycol, Carbomer, Peg-20 Methyl Glucose Sesquistearate, Potassium Hydroxide, Rosa Centifolia Flower, Disodium Edta, Imidazolidinyl Urea, Hydroxyethylcellulose, , Methylparaben, Caramel, Thiodipropionic Acid, Parfum, Benzophenone-9, Rosa Canina Fruit Extract, Alcohol Denat., Phosporic Acid, Rosa Centifolia Flower Extract, Cl 17200, Cl 14700

OPAKOWANIE

Solidny, plastikowy słoiczek o pojemności 75 ml. Bardzo przypadła mi do gustu ta forma, ponieważ bez problemu możemy wydobyć kosmetyk aż do ostatniej kropli. Jest przeźroczysty, przez możemy kontrolować ilość maseczki.


ZAPACH

Jak można się spodziewać, po tym, że maseczka jest różana oraz pochodzi z serii Naturals jest on bardzo wyczuwalny i przyjemny. Mi na myśl przywodzi marmoladę. Czuć go długo po nałożeniu kosmetyku na twarz.

DZIAŁANIE

Maseczka ta powinna rozświetlać naszą skórą oraz ją nawilżać i pozostawiać gładką i świeżą, ja takowych efektów nie zauważyłam. Moim zdaniem nie robi ona po prostu nic. Być może zachodzą jakieś zmiany, których nie jestem w stanie zauważyć, ale na pierwszy rzut oka różnicy nie widzę. Nie oznacza to jednak, że z niej zrezygnowałam, ponieważ przyjemnie jest ją mieć na twarzy i żyć ze świadomością, że coś się jednak na nią nałożyło :D Jedyne co mogę powiedzieć o działaniu, to farbowanie twarzy. To raczej nie jest pożądane, ale ja zauważyłam, że moja twarz po użyciu tego kosmetyku jest odbarwiona na czerwono. Jednak woda sobie z tym radzi.

KONSYSTENCJA/WYDAJNOŚĆ

75 ml produktu, wystarcza na około 10(?) aplikacji. Mówię tak na oko, bo oczywiście tego nie liczyłam. Zależy to też od ilości nakładanej na twarz. Maseczka jest dość gęsta, ale nie na tyle zbita by nie spływać z palców podczas aplikacji. Jednak na twarzy trzyma się w nienaruszonym stanie. Ma kolor czerwony, można w niej zauważyć zatopione płatki róż. Wyglądem przypomina trochę galaretkę.


CENA

W obecnym katalogu Avon jest ona w cenie 10,99 jednak można ją upolować jeszcze taniej. Bywają promocję, gdzie kosztuję ona 6,99. Mi udało się ją kupić za jeszcze niższą cenę wraz z kremem pod oczy oraz do demakijażu w ofercie demo dla konsultantek.

DOSTĘPNOŚĆ

Jak wszystkie kosmetyki tej marki, możemy dostać ją bezpośrednio u konsultantki lub zamawiając przez internet na portalach aukcyjnych lub sklepach internetowych.

PLUSY/MINUSY

+cena
+opakowanie
+zapach
+konsystencja
+dostępność

-działanie, a raczej jego brak (przynajmniej ja go nie zauważyłam)

Ten minus nie jest w stanie zamazać ogólnego dobrego wrażenia na temat tego kosmetyku. Jest on po prostu takim ładnie pachnącym gadżetem, ale następnym razem skuszę się na maseczki Planet Spa, które niewiele różnią się ceną a różnica w działaniu jest zdecydowanie duża!




Zapraszam też do polubienia mojego bloga w witrynie Bloglovin, odnośnik po lewej stronie lub TUTAJ.
Miłego dnia!



niedziela, 7 lipca 2013

173. My week in photo #4

Na niedziele proponuję lekki post. Czytacie go zapewne w momencie, kiedy ja jestem w drodze do Holandii lub ewentualnie trafiłam już na miejsce. Ktoś w końcu musi zarabiać na waciki, nie? :D Dzisiaj jedna z moich ulubionych notek, mianowicie urywki z mojego życia. Chętnie przeglądam je u innych i uważam, że jest to świetna okazja by bliżej poznać nasze ulubione blogerki. Poprzedni post z tej serii, znajdziecie TUTAJ. Co prawda opublikowany był on prawie miesiąc temu, a nie jak tytuł wskazuje tydzień, ale głównym tematem bloga są kosmetyki a nie 'lajf stajl'. Nie przedłużając, zapraszam do mojego świata :)

JEDZENIE/PICIE
od ostatniego czasu niewiele się  w tej kwestii zmieniło :)

1. Zaczęło się niewinnie, a następnie przyszedł weekend, który trwał od piątku do środy ^^ ale cóż poradzić! najdłuższe wakacje w życiu i ostatni tydzień w PL z nimi (teraz 2 miesięczna rozłąka ;<)
2.Mmmm <3 ale do % im daleko :P
3.W przerwach :)

WOLNY CZAS
cały czas z nimi, a ja nie mam dość!

1 i 2. Leżing, smażing, opierdaling :D
3. Czas wrócić do rzeczywistości, wczorajsze pakowanie...
4. Napawam się czerwcowymi łupami, które pokazałam TUTAJ.

INNE
czyli wszystkiego po trochę 

1.Planowanie lipcowego projektu denko, więcej TUTAJ.
2.Tak się kończą wiejskie festyny, trwające przez 6 dni weekendu :P
3.You made my life! Drobiazg, ale jak serducho się raduje!

URODOWO/SAMOJEBKOWO
żeby tak za bardzo od tematu nie odbiegać :)

1 i 2. Before&After
2.Mam już prawie wymarzonego warkocza!
3.Po męczących dniach, pora doprowadzić się do porządku :D
4.A tak wygląda codzienna wersja mnie, na obecny moment :)


To by było na tyle, mam nadzieję, że Wy również intensywnie korzystacie z wolnego czasu :)
Zapraszam Was na mojego instagrama, gdzie na bieżąco udostępniam część tych zdjęć (a nawet więcej!) oraz do innych miejsc w sieci, gdzie mnie znajdziecie ;)



Jeszcze przez kilka dni, na blogu będą pojawiały się zaplanowane przeze mnie posty, a później nastąpi przerwa. Nie martwcie się jednak, wrócę do Was cała i zdrowa, z mam nadzieję głową pełną pomysłów! Miłego tygodnia :)



Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...