środa, 30 października 2013

192. Zakupy : PAŹDZIERNIK (Avon, Biedronka, Rossmann, Natura, GlamBox)

Dzień dobry, dzień dobry :) Pamiętacie jak pod koniec września, obiecywałam sobie, że w tym miesiącu jeszcze bardziej zmniejszę ilość zakupów. No cóż...nie udało mi się ;( A na swoje wytłumaczenie mam jedynie to, że zakupy są dobre na wszystko, prawda? :P No bo jak wszyscy znajomi wyjechali na studia, a ukochany do pracy, jakieś 1184 km, a Ty siedzisz już drugi miesiąc na przymusowym (i to bezpłatnym!) 'urlopie' to trzeba się jakoś pocieszyć, prawda? :D I tak oto, w moje rączki wpadły następujące cuda : 


Na początek zamówienie z Avonu, które może wydawać się duże, ale tak naprawdę zrobione jest niewielkim kosztem :)
-3 wody toaletowe Scentini, każda w cenie 12.99 (różową już kiedyś miałam, jest mega słodka! nie powalają trwałością, jednak podoba mi się dwufazowa konsystencja i kolorowa aura)
-Foot Works, zestaw do stóp Imbir i biała herbata, w skład którego wchodzą : krem, maska i peeling, cena za komplet to 9.99!
-nowość i coś, na co najbardziej czekałam się nie zawiodłam, Planet Spa, Relaksująca mgiełka do pościeli oraz Balsam(ik) do ciała Rumianek i Lawenda, komplet w cenie 8.99
-prasowany puder 'Ostatni akcent' z serii Color Trend, mój już dogorywa, a, że całkiem dobrze się sprawdził to zakupiłam nową sztukę (zmienione opakowanie, mam nadzieję, że zawartość wciąż taka sama) 15.99




Następnie mamy zakupy drogeryjno-marketowe :) Biedronka nie porwała mnie swoją ofertą, ale po coś tam jednak sięgnęłam.
-Farmona Tutti Frutti, olejek do kąpieli Karmel i Cynamon, Biedronka - 9.99
-Isana, płyn do kąpieli na dobranoc 'Czas marzeń', Rossmann - 6.99 (kusił już na wielu blogach, aż wreszcie zdecydowałam się na jego zakup)
-Joanna Naturia, farba do włosów, tym razem odcień 222 Dziki kasztan, Tesco - 6.99 (pamiętam czasy, kiedy była ona dostępna w drogeriach w cenie 5 czy 6 zł, a teraz w Naturze kosztuje ponad 8!)
-Perfecta Spa, Cukrowy peeling do ciała, Ujędrniający, Czekolada + olejek kokosowy, Drogeria Natura - 12.99 (musiałam, po prostu musiałam :P zakup niekontrolowany :P)
-coś, co wiedziałam, że muszę mieć, odkąd zobaczyłam urodową gazetkę z Biedronki, krem do ciała z Garnier, którego recenzję zamieściłam miesiąc temu TUTAJ mianując go moim KWC! w notce narzekałam, na jego polską cenę, a tutaj udało mi się go dorwać za 13,99! gdyby nie fakt, że za moment wyjeżdżam do Holandii, a tam ten kosmetyk jest jeszcze tańszy, to pewnie kupiłabym kilka sztuk :) 



Teraz kolej na lakiery. Zakupiłam jej jako pierwsze w tym miesiącu i na tym planowałam zakończyć. No ale wyszło jak zawsze :P W osiedlowej drogerii udało mi się dorwać kilka lakierów Golden Rose i pewnie wrócę po więcej, bo je uwielbiam!
-Golden Rose, Jolly Jewels 115, 10 zł (manicure z jego użyciem TUTAJ)
-Golden Rose, 329, 5.50 zł (manicure z jego użyciem TUTAJ)
-Golden Rose, 331, 5.50 zł
-Golden Rose, 205, 5.50 zł (już kiedyś go miałam, idealny nudziak! pokazywany na blogu TUTAJ)
-Golden Rose, classics charming, 02, 3.50 zł (chciałam biały, kryjący lakier, Pani poleciła mi ten, a ja już wiem, że kryjący to on nie jest.... co polecacie w zamian?)

Skoro piaski powoli odchodzą do lamusa, to ja akurat teraz zapragnęłam je mieć :D 
-Essence, Sparkle Sand Effect, 163 Hey, nude! Drogeria Natura - około 6 zł
-Wibo, Wow Sand Effect, nr 4 - około 5 zł



Zbliżając się ku końcowi, przedstawię Wam jeszcze kilka drobiazgów : 
-miniaturki produktów Effaclar DUO, które dostałam od mojej Pani dermatolog...w końcu zdecydowałam się na wizytę, skierowania na badania krwi nie dostałam, chociaż prosiłam, dostałam za to receptę na maści za 90 zł! które mało co pomagają...
-ozdoby do paznokci Essence z limitki Vintage District, Drogeria Natura, 3.99


I jako ostatni jest, pokazywany już w poście dotyczącym mojej toaletki TUTAJ, Glam Box. Wraz z wysyłką zapłaciłam za niego 42 zł i powiem Wam po cichu, że trochę żałuję. 

 

Trochę poszalałam, prawda? Tym bardziej, że miałam się ograniczać... Produktów tych jest zdecydowanie więcej niż we wrześniu, ale tym razem myślę, że jak na razie zakupów mi wystarczy :) Zobaczymy na jak długo :P


Już niebawem pojawi się denko października. Ilość moich zapasów została troszkę wyrównana, bo z używaniem w tym miesiącu też nie próżnowałam :) Miłego popołudnia!




piątek, 25 października 2013

191. Organizacja kosmetyków - moja toaletka, część 2.

Witam serdecznie :) Dzisiaj, jak już widać po tytule, przychodzę do Was z drugą częścią mojej toaletki. Wiem, że wiele z Was czekało na taki post, więc nie przedłużając zapraszam do oglądania.


Dla przypomnienia, pierwszą część możecie zobaczyć TUTAJ. Dotyczyła ona blatu toaletki i tego co się na nim znajduję. Cała toaletka prezentuje się następująco :



Dzisiaj skupimy się na szufladzie, w której przechowuję moją kolorówkę. Szczerze mówiąc, jest to część toaletki, z której najmniej jestem zadowolona. Po prostu jej organizacja nie do końca mnie satysfakcjonuje.

Po wysunięciu szuflady, ukazuję się taki widok. Jest ona podzielona na kilka sekcji (po powiększeniu zdjęcia, zobaczycie numerki od 1 do 5, które po kolei opisze Wam niżej ;))


Tak więc numerek 1, jest to organizer, który kupiłam w Kauflandzie za jakąś śmieszną kwotę (5zł?). Jest on chyba przeznaczony do przechowywania sztućców, jednak ja od razu wiedziałam, że doskonale sprawdzi się też na kosmetyki. Trzymam tutaj produkty do makijażu, które używam codziennie oraz te, które chce w danym miesiącu zużyć. I tak oto są tu moje kosmetyki codzienne : podkład, puder, róż/brązer i korektor oraz te, które chce zdenkować : szminka, kredka, Carmex i próbki.  Znalazło się też kilka sypkich cieni, których nie używam.


Dalej znajdują się pojemniczki, w których przechowuję pozostałe produkty do makijażu. W szklankach (pozostałości po świeczkach z Biedronki) trzymam balsamy i pomadki pielęgnacyjne. Kolejna jest część 'serduszkowa' :) Dwa skrajne pojemniczki, również pochodzą z Kauflanda (99gr za sztukę) i trzymam w nich tusze do rzęs oraz kredki do powiek. Organizer na szminki/błyszczyki zakupiłam kiedyś w Betterware za 12,99.


Następnie jest część poświęcona cieniom do powiek. Na dole od lewej widzimy paletki cieni Avon (czwórka i ósemka), które niebawem również wylądują w Glamboxie oraz moje Sleekowe cudeńka. Wyżej znajduje się, wspomniany już Glambox, który jest październikowym nabytkiem. Chcecie zobaczyć jego zawartość?


W głębi znajdują się koszyki/pudełka. W pierwszym z nich (na którym leży etui z próbkami zapachów) trzymam leki codziennego użytku oraz takie, które przydają się w różnych sytuacjach. W drugim pudełku przechowuję opaski, spinki i ozdoby do włosów, jednak rzadko tam sięgam. W trzecim natomiast znajdują się moje kolorówkowe zapasy. Są tam na przykład 4 podkłady czy 2 czarne kredki. 


Pod numerkiem piątym znajduje się metalowe wiaderko, w którym trzymam próbki szminek oraz kosmetyczka, którą uzupełniam przed wyjściem w korektor, puder i inne oraz wrzucam do torebki. Chcecie zobaczyć post z jej zawartością?


Oto cała zawartość mojej magicznej szuflady :) Chcecie zobaczyć coś z bliska? Może któraś rzecz Was zainteresowała i chcielibyście o niej przeczytać coś więcej? Dajcie znać w komentarzach :) Niebawem pojawi się też trzecia i ostatnia część mojej kosmetycznej organizacji, w której pokaże Wam co znajduje się...pod toaletką ;) A konkretnie moje pielęgnacyjne zapasy i ich sposób przechowywania.


Jako, że zbliża się koniec miesiąca zapraszam Was w najbliższych dniach na podsumowanie miesiąca. Będzie włosowa aktualizacja, która nie pojawiała się aż od czerwca oraz denko i zakupy (ojjj, znowu poszalałam) października. Zapraszam i życzę miłego weekendu! 


wtorek, 22 października 2013

190. My Secret 167 KIWI

Dzień dobry :) Miał się tutaj dzisiaj pojawić post z TAGiem 50 faktów o mnie, jednak się nie wyrobiłam ;) Rozpisałam się tam baaardzo (a to nawet nie połowa) i tak myślę, komu będzie się to chciało czytać....Myśle o tym, czy nie zrobić tego posta jako filmiku. Co Wy na to? Mielibyście ochotę mnie troszkę posłuchać? :) Dajcie znać w komentarzach co o tym sądzicie. Nie planuje na razie stałej obecności na YT, ale bardzo chcę zrobić ten TAG, a innej możliwości nie widzę.

Ale żebyście o mnie nie zapomnieli postanowiłam, że jakaś notka musi się ukazać. Jak widać po tytule, znowu będzie to lakier do paznokci. Głównym bohaterem dzisiaj jest 167 KIWI z My Secret : 


Dlaczego to właśnie jego postanowiłam nałożyć na paznokcie? Niedawno na jakimś blogu, przeczytałam, że autorka porównuję go do modnych teraz marmurków. Pomyślałam : hmm, no rzeczywiście. A zaraz potem : przecież mam go! i jeszcze nie używałam! Lakier rzeczywiście jest podobny, do wspomnianych wyżej. Ma zatopione w bazie czarne drobinki, które mają imitować owoc kiwi. Przypatrzcie się uważnie : 


W rzeczywistości (co widać na zdjęciach) kolor jest bardzo soczysty i głęboki. Nie wydaje mi się, by był on odpowiedni na jesień/zimę. Pewnie częściej będę sięgała po niego latem. Teraz jednak nie mogłam się powstrzymać by go nie wypróbować. Co do trwałości to się nie wypowiem, u mnie lakiery wytrzymują góra 2 dni, a potem je po prostu zmywam i sięgam po następne.


Jeszcze zbliżenie na marmurkowy/owocowy efekt : 

Co sądzicie o tym lakierze? Macie go w swojej kolekcji? Przypadł Wam do gustu? Mi się spodobał jego kolor, wykończenie, łatwość aplikacji i krycie (2 warstwy). Jednak w obecnym okresie, chyba będę sięgała po bardziej stonowane kolory.


Zapraszam Was też na stronę vinted.pl gdzie od niedawna posiadam swoje konto TUTAJ. Każdego dnia wyciągam z szafy, ciuchy których nie noszę i dodaję je na sprzedaż/wymianę na wyżej pokazanych stronach. Ceny nie są wygórowane, a nowa rzecz może Wam sprawić wiele radości, a mi przyniesie miejsce i fundusze na kolejne ;)) Pozdrawiam i zapraszam do komentowania! 



sobota, 19 października 2013

189. Golden Rose 329 + Golden Rose JJ 115

Hej wszystkim :) Dzisiaj wpadam tylko na momencik. Chciałabym Wam pokazać manicure, który zdobił moje dłonie podczas III OSBK, z którego relację możecie zobaczyć TUTAJ. Do pomalowania paznokci w ten sposób, użyłam 2-óch lakierów, które są moimi październikowymi nowościami i pojawią się w zakupach z tego miesiąca. Są to, jak widać już w tytule Golden Rose 329 i Golden Rose Jolly Jewels 115, na którego już dawno się czaiłam. Nie przedłużając, zapraszam do oglądania zdjęć, tego co udało mi się zmalować :


Moim zdaniem nic więcej o tym zdobieniu pisać nie trzeba, wszystko dokładnie widać na zdjęciach. Mi z przyjemnością nosiło się taki manicure i z pewnością jeszcze nie raz się na niego skuszę. Zdecydowanie przyciąga uwagę! :) 


Jeśli chodzi o zmywanie tych lakierów, to turkusik nie robił żadnych problemów, jednak JJ - TRAGEDIA! No ale czego się nie robi, żeby być piękną ;) Czasami trzeba trochę pocierpieć :P


Zapraszam Was już wkrótce, pojawi się notka, z której będziecie mnie mogły poznać trochę bliżej ;) No i oczywiście będą też recenzje oraz część druga mojej toaletki, a pod koniec miesiąca będzie też włosowa aktualizacja!



Pozdrawiam i życzę dobrej nocy :) I pamiętajcie, by nie dać się tej okropnej jesieni!



czwartek, 17 października 2013

188. RECENZJA : Bingo Spa, Kokosowy balsam do dłoni

Dobry wieczór wszystkim :) Dzisiaj bez zbędnych wstępów, zapraszam Was na recenzję Kokosowego balsamu do dłoni z firmy Bingo Spa. Krem do rąk, to kosmetyk, który jest dla mnie podstawą pielęgnacji. Jak spisał się ten? O tym przeczytacie poniżej :)


Skład :

Aqua, Elaesis Guineensis, Petrolatum, Cetyl Alcohol, Propylene Glycol, Paraffinum Liquidum, Glyceril Monostearate SE, Ceteareth - 18, Paraffinum, Cellulose Gum, Methyl Paraben, Ethyl Paraben, Propyl Paraben, DMDM-Hydantoin, Butylhydroxytoluen, Sodium Benzoate, Citric Acid, Parfum

OPAKOWANIE
 100 gramowy, przeźroczysty słoiczek z białą, minimalistyczną naklejką i czarną zakrętką. Na etykiecie minimum informacji, jednak niczego nie zabrakło - mamy nazwę, sposób użycia, gramaturę, skład, datę ważności i zdjęcie kokosa (które jest tutaj mylące). Otwór jest wystarczająco duży, by wydobyć produkt aż do ostatniej kropli.


ZAPACH
No właśnie... Coś, w czym pokładałam największe nadzieję. Obiecany kokos (którego uwielbiam!) okazał się...migdałem. Tak, tak. To właśnie migdał czuję, gdy używam tego kremu. Po otwarciu słoiczka, zapach jest dość mocny, wyrazisty i momentami gryzący w nos. Po rozsmarowaniu jego intensywność znika i po krótkim czasie, znika całkowicie. Zapach sam w sobie nie jest zły, ale liczyłam na kokos. 

DZIAŁANIE
Jak dla mnie krem/balsam czy inny specyfik do dłoni powinien nawilżać, szybko się wchłaniać i nie zostawiać tłustego filmu. I w tym przypadku tak jest. Po nałożeniu kremu, czuć go jeszcze na dłoniach, jednak nie jest to klejąca powłoka, przeszkadzająca w funkcjonowaniu. No i nie jest to nawilżenie, na cały dzień (z takim się jeszcze nie spotkałam :P), więc trzeba ten krem stosować kilka razy dziennie.

KONSYSTENCJA/WYDAJNOŚĆ
W tej kwestii, dałabym temu produktowi 10 punktów! Balsamik jest bardzo lekki, bardziej przypomina mi mus. Ilość pokazana poniżej, zdecydowanie wystarczy by posmarować obie dłonie, niezbyt grubą warstwą.


CENA
Ja posiadam ten produkt z wymiany. Na stronie producenta, cena za ten słoiczek wynosi 10 zł. Moim zdaniem jest ona proporcjonalna do jakości czy wydajności.

DOSTĘPNOŚĆ
Z tym produktem, jak i innymi tej marki spotkałam się jedynie w internecie. Czy wiecie może coś o sprzedaży stacjonarnej?

PLUSY/MINUSY
+konsystencja
+opakowanie
+cena

+/- działanie

-zapach (nie to, że jest zły, jednak do obiecanego kokosa jest mu daleko)
-dostępność

Podsumowując - balsam ten jest produktem przeciętnym i zdecydowanie będę szukała, czegoś lepszego. Szczególnie pod względem zapachu, bo te najbardziej mnie zachęcają do kupna. 




Lada moment mogę zniknąć z wirtualnej przestrzeni, ponieważ czeka mnie ponowny wyjazd do Holandii (co, gdzie i jak, dowiecie się z kolejnych postów). Jednak nie bójcie się! Nie pozostawię Was bez niczego :) Przez kilka ostatnich wieczorów, pracuję nad postami na zapas. Będzie między innymi TAG : 50 faktów o mnie. Jesteście ciekawe? Zapraszam w niedalekiej przyszłości :)




niedziela, 13 października 2013

187. Organizacja kosmetyków - moja toaletka, część 1.

Gorąco witam Was w to leniwe popołudnie i zapraszam... w moje skromne progi :) Już od jakiegoś czasu, nosiłam się z zamiarem pokazania Wam, jak mieszkają moje kosmetyki i jak wygląda miejsce, przy którym spędzam najwięcej czasu - czyli moja toaletka i przestrzeń wokół niej. Dzisiaj przedstawię Wam blat i to, co się na nim znajduję - zagospodarowanie tej części, w sposób, który w pełni by mi odpowiadał, zajęło mi sporo czasu (i nadal nie jest to do końca to, czego oczekuję - nie dorobiłam się jeszcze dużego lustra), ale teraz wygląda to na tyle (i jest również funkcjonalne) bym mogła się pochwalić :))

Sama toaletka oraz to co wokół, wygląda tak : 

Jeśli chodzi o sam mebel, był on robiony na zamówienie - sama podałam wymiary, formę oraz kolor. Ceny niestety nie pamiętam. Wydaje mi się, że każdy niesieciowy sklep meblowy, ma w swojej ofercie meble robione na wymiar.

Dzisiaj skupimy się na górnej części toaletki, a to co znajduje się w niej i pod nią pokażę Wam następnym razem. Blat w całości, prezentuje się tak :


A dzieląc go na 'części' znajdziemy tutaj :

*pomiędzy dwoma nastawkami (które również były moim pomysłem), z lewej strony, stoją koszyczki z Ikei, a w nich kosmetyki do pielęgnacji ciała i włosów, które używam na co dzień. Znajdują się tutaj również kosmetyki w saszetkach, które mam plan zużyć w bieżącym miesiącu. Po przeciwnej stronie, jest stojące lusterko, które udało mi się ostatnio kupić w Biedronce, za 24.99.


Po lewej stronie, na nadstawce znajduję się 'patera', którą kupiłam w sklepie NKD za około 3 zł. Warto wspomnieć, że jest on solidna i ciężką, podstawę stanowi lustrzana tafla. Na paterze umieściłam moje zapachy oraz 3 brokatowe błyszczyki z Avonu, które chce szybko zużyć i dlatego stoją 'na widoku'.

Pod nastawką stoją dwa, zamykane wiklinowe koszyczki - w jednym z nich mieszczą się gumki do włosów, a w drugim opaska do maseczek i ręczniczek do twarzy (którego nie używam :P).


Na drugiej nastawce znajdziemy akcesoria makijażowo-pielęgnacyjne. W szklanych pojemnikach, znajdują się kolejno - w pierwszym waciki, w drugim (który już pokazywałam TUTAJ) patyczki do uszu, a w trzecim pilniczki, maszynka, pinceta, pędzle, szczotka do twarzy (czyli totalny misz-masz). Stoi tam również masażer do głowy.

Pod nastawką jest kolejny wiklinowy koszyczek, a jego zawartość to maseczki i inne kosmetyki w saszetkach (tak, tak - jeszcze się tam mieszczą!).


To by było na tyle, jeśli chodzi o dzisiejszą część. Dajcie znać jak podoba Wam się moja organizacja. Może i Wy pokazywałyście u siebie na blogu swoje kosmetyczne miejsca? Koniecznie wklejcie linki w komentarzach - uwielbiam oglądać takie posty! Następnym razem pokażę Wam szufladę i jej kolorówkową zawartość, a w ostatniej części zaproszę Was pod toaletkę, gdzie trzymam pielęgnacyjne zapasy.



Przy okazji powiem Wam, że leżąc dzisiaj w wannie wpadłam na kilka pomysłów, dotyczących bloga i mam plan już niedługo wprowadzić kilka projektów. Zapraszam więc niebawem i życzę udanej niedzieli! :) 







piątek, 11 października 2013

186. RECENZJA : Avon, Żelowe kredki do powiek - swatche

Witam ponownie w moich skromnych progach :) Dzisiaj przychodzę do Was z recenzją i swatchami kosmetyku, który niewątpliwie można nazwać perełką firmy Avon. Mianowicie chodzi o żelowe kredki do powiek, których posiadam w swojej kolekcji 4.


Kolory jakie posiadam (od góry) to :
-silver
-golden fawn
-shimmer khaki
-cobalt

A poniżej malutkie zbliżenie (kolory w innej kolejności, jak wyżej) :


Co mogę powiedzieć o samych kredkach? Są rewelacyjne! Są bardzo miękkie i łatwo się je rozprowadza. Wytrzymują cały dzień i nawet dłużej, a kolory są mega wyraziste. Wystarczy jedno pociągnięcie kredką, by otrzymać zadowalający nas efekt. Żeby nie było jednak tak kolorowo, dopatrzyłam się kilku minusów - jednak nie są one tak duże, bym nadal nie pałała miłością do tego kosmetyku. Po pierwsze, bardzo trudno się je temperuję, ponieważ są miękkie. Jednak pozostawienie ich na jakiś czas w zamrażarce powinno sobie z tym poradzić. Drugi minus, dotyczy tylko kredki w kolorze cobalt, Ma ona tendencję do odbijania się na górnej powiece, tuż po nałożeniu. Jednak i na to jest sposób. Wystarczy po prostu chwilę odczekać, nim otworzy się oko.


Jeśli chodzi o dostępność tego kosmetyku, to standardowo jest to konsultantka Avon lub Allegro. Cena zaś waha się w granicach 15 zł w promocji i 25 zł w cenie regularnej. W obecnej ofercie, pojawiły się nowe kolory (Savage i Raw Plum), które mnie bardzo kuszą, jednak ich zakup będę musiała odłożyć na później, jak już moje zapasy troszkę się zmniejszą :) 



Dajcie znać czy znacie te kredki i co o nich sądzicie. A jeśli jeszcze ich nie posiadacie, to czym prędzej powinnyście to nadrobić - nie zawiedziecie się, gwarantuje! :) 



Znikam robić się na bóstwo, a Wam życzę udanego weekendu :) I oczywiście zapraszam ponownie! 



środa, 9 października 2013

185. III OSBK - relacja i zdobycze :)

Dzień dobry :) Jak już kilkakrotnie wspominałam, dnia 6 października w Opolu, odbyło się III już (moje drugie) Opolskie Spotkanie Blogerek Kosmetycznych. Dzisiaj przychodzę do Was z krótką relacją tego, co tam się działo, kto był oraz co udało mi się zdobyć i zjeść :D

Na początek przywitały nas urocze muffinki z identyfikatorami dla każdej uczestniczki. Tak uroczo one wyglądały, że aż szkoda było je niszczyć i jeść. No ale cóż, ślinka leciała więc babeczki zniknęły w ekspresowym tempie.



Towarzystwo jak zawsze doborowe! Tym razem było nas 12 pięknych kobiet, co moim zdaniem jest świetną ilością. Udało nam się zasiąść przy wspólnym stole i zamienić choć jedno słówko z każdą osobą. 

Oto wspaniałe blogerki, z którymi udało mi się najwięcej porozmawiać.


Góra, od lewej strony : Ala, Miłka, Daria.
Dół, od lewej strony : ja, Kinga, Ania.


Na spotkaniu były również 
*i ponownie Darusia994


oraz : 


iiiii .... ukrywająca się Rodzynka :)




Organizatorki zadbały o to, żeby podczas ploteczek nie burczało nam w brzuchach! I mimo tego, że po spotkaniu jechałam prosto na kolację do babci, to nie mogłam się powstrzymać, by nie sięgnąć po te smakołyki. Tego popołudnia pochłonęłam chyba rekordową ilość kalorii :) 



Jak na takim spotkaniu przystało, nie zabrakło oczywiście kosmetyków. Naszą tradycją, stała się wymiana kosmetyków typu - bierz, co chcesz. Puszczamy w obieg siatki z kosmetykami, jakie posiadamy do wymiany i wybieramy sobie z nich to, co przypadnie nam do gustu. Ja skusiłam się na następujące rzeczy :



*Ziaja, Płyn micelarny
*Ziaja, Kuracja wybielająca, Reduktor przebarwień
*Eveline, Odżywka paznokcie twarde i lśniące jak diament
*Eveline, Odzywka Maksymalny wzrost paznokci
*Pierre Rene, No 245 Soft Camel
*Catrice, 560 Rusty but sexy
*Essence, 86 A lovely secret


*Avon, Podkład w musie, Ivory
*Avon, Prasowany puder, Fair
*Paese, cień do powiek, Światło Toskanii
*My Secret, Cień do powiek Double Effect, 416
*My Secret, Korektor w kredce, nr 02
*Avon, Błyszczyk perfekcyjny pocałunek, Succulent Fuchsia


*Efektima, Peeling i maska do stóp
*Perfecta, Krem na dzień i na noc, Matujący i zwężający pory
*Dax Cosmetics, Baza wygładzająca
*Ziaja, Kuracja Nawilżająca, Krem redukujący podrażnienia na dzień
*Ziaja, Kuracja antybakteryjna, Krem redukujący trądzik x 2
*Efektima, Peeling i maska do rąk


Znalazło się tez kilka prezentów od sponsorów, którymi były firmy :
-Eveline
-Apis
-Efektima
-Equilibra

oraz Rodzynka, która podarowała każdej z nas, ręcznie robioną bransoletkę ;)



Jak same widzicie, mimo pokaźnych projektów denko, nie mogę narzekać na braki kosmetyczne, bo co chwila coś wskakuje do mojego kuferka :) Zapasów mam chyba na kolejny rok! A i tak nie umiem się oprzeć nowościom... Mam nadzieję, że może chociaż zakupy z tego miesiąca będą minimalne. 



Wykorzystane w tym poście zdjęcia pochodzą z blogów dziewczyn obecnych na spotkaniu. Przypominając były to :

Modna Ania













Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...