Hej kochane. Dzisiaj znowu przychodze do Was z recenzja. Trzeba nadrobic czas, kiedy na blogu pisalam glownie o pierdolach. Chce Wam przedstawic kosmetyk, ktory jest raczej uroczym gadzetem, bez ktorego juz teraz nie umiem sie obejsc. Mowa o Pachnacym rozami kremie do skorek z Avonu.
Co o nim ? Kosztuje okolo 12-15 zl. Ale naprawde warto, jesli ktos uwielbia (tak jak ja) takie urocze gadzeciki. Minusow nie zauwazylam, za to nad jego zaletami moglabym sie rozplywac i rozplywac.
Zaczynajac od poczatku :
*pudeleczko - cudowne, blaszane pudeleczko, niczym vintage
*zapach - mmmm, roze w czystej postaci i to trzymajacie sie sporo czasu
*konsystencja - kremik rozplywa sie pod wplywem ciepla palcow
*dzialanie - nawilzanie ok, jednak cudow nie ma
Czy kupie jeszcze raz ? To z pewnoscia, chocby dla samego zapachu :)) Moje opakowanie sie juz konczy, bo kremiku tego uzywam namietnie. Czy to w szkole, czy w samochodzie czy przed laptopem tak jak teraz.
Z czystym sumieniem moge go polecic. Wiec czym predzej kontaktujcie sie ze swoja konsultantka Avon (jesli takowej nie macie, zapraszam do siebie), zamawiajcie go i cieszcie sie jego posiadaniem.
A tak poza tematem, czy Wy tez nie umiecie sie odnalesc z tym nowym wygladzie pulpitu nawigacyjnego?
No nic, zycze milej niedzieli i do nastepnego razu! ;)
Oj tak, nie przypadł mi do gustu nowy wygląd pulpitu nawigacyjnego i przełączyłam sobie na stary.
OdpowiedzUsuń