Witam moje kochane. Bardzo, ale to bardzo, bardzo mocno chciałam Was przeprosić za moją długą nieobecność. Posty na blogu nie pojawiały się przez 1,5 miesiąca przez co jest mi ogromnie głupio. Mam jednak nadzieje, że po moich wyjaśnieniach mi to wybaczycie, a obserwatorzy, którzy przez ten czas uciekli do mnie powrócą, a może dołączą jacyś nowi.
Otóż moje drogie, przez czas mojej nieobecności bardzo dużo się u mnie działo i nastąpiło wiele zmian (już kiedyś o tym pisałam, ale wtedy nie chciałam zdradzać szczegółów... dzisiaj się z Wami nimi podzielę).
Dnia 30 czerwca wyjechałam do Holandii w celach zarobkowych i spędziłam tam równy miesiąc. Owszem miałam tam wystarczająco dużo czasu po pracy, na to by do Was pisać jednak przeszkadzała mi w tym jedna, dość ważna rzecz - nie miałam tam internetu... no i powiedzmy sobie szczerze, warunki tam nie sprzyjały testowaniu nowości czy robieniu zdjęć.
No nic, wróciłam cała i zdrowa, z pełnym portfelem i trochę innym podejściem do życia, które zmieniło mi się za sprawą ludzi, których tam poznałam (ale to już inny temat ;p). I tu kolejna zmiana i powód mojej nieobecności. Wróciłam do całkiem innego mieszkania, ba! a nawet miejscowości niż ta, z której wyjeżdzałam. Tak, tak. Moja rodzinka pod moja nieobecność zmieniła adres zamieszkania (o czym wiedziałam, bo formalności były załatwiane jeszcze w czasie kiedy byłam w PL). Ale wiadomo jak to jest... remont, remont, remont i remont...Przyjechałam 1 sierpnia, a w moim NOWYM pokoju stało tylko mnóstwo kartonów i tak jest do tej pory! Z tą różnicą, że 6 sierpnia przywieźli mi łóżko, które zamówione było 2 tygodnie wcześniej... a szafy i toaletki jak nie było tak nie ma. Podobno ma być dzisiaj już na 100%, co słyszę już od 1,5 tygodnia. Więc jest to kolejna przeszkoda w robieniu zdjęć i dzieleniu się z Wami recenzjami, haulami czy nowinkami. Na dodatek w przypływie nerwów stłukłam nową lampę, która wisiała u mnie aż 2 dni! No nic nie szło po mojej myśli... Dlatego wzięłam moją wypłatę w Euro i jak poszłam w świat to wróciłam z mnóstwem siatek i lżejszym portfelem. Ale to wszystko dla Was ;p Mam mnóstwo kosmetycznych nowości, co najmniej 10 nowych lakierów do paznokci i mega dużo ubrań, ponieważ postanowiłam troche uzupełnić moją garderobę, co wcześniej było niemożliwe przez brak odpowiednich funduszy ;p
Póki co próbuje się dostosować do nowego miejsca (co nieźle mi idzie), bo wioska, w której teraz mieszkam jest oddalona od miejsca w którym się wychowałam i mieszkałam 19 lat jest oddalona o 15 km. Poznaje nowych ludzi, nowe miejsca i zwyczaje i jest mi z tym dobrze! Do szkoły będę dojeżdżać do tamtej miejscowości, tam też wszyscy dojeżdżają na zakupy czy do urzędów. Na razie jednak intensywnie odpoczywam, bo już niebawem zaczyna się rok szkolny i maturalna klasa...
Obiecuję, że już niebawem pojawią się tutaj nowe notki (mam nadzieję, że już w tym tygodniu będę miała ogarniętą szafe i toaletke [nie mogę się doczekać :D]). Wtedy pokażę Wam moje zakupy, pojawią się recenzję, ręcznie robiona biżuteria, moja toaletka i wiele wiele innych. A na setnego posta, planuje zrobić rozdanie! Już kompletuje nagrody :)) Więc nie myślcie sobie, że o Was zapomniałam. Po prostu nawał zmian i brak internetu mnie ograniczał ale już jestem i tak szybko się mnie nie pozbędziecie! Miłego dnia. :)
rzeczywiście dużo się działo u Ciebie w ostatnim czasie :)
OdpowiedzUsuńżyczę powodzenia na nowym polu działania ;)
niesamowite :) czytając to co działo się u Ciebie przypomina mi moją historię gdy pierwszy raz wyjeżdżałam do Holandii:) Było to dokladnie w czerwcu ubiegłego roku. Wyjechałam chcąc zarobić a po dwóch miesiącac także wróciłam w nowe miejsce, gdyż moje rodzice też przeprowadzili się pod moją nieobecność:) Tyle, że zanim jeszcze wyjechałam, pomagalam im w remoncie jednak gdy wyjazd okazal sie bardzo szybko musiałam ich zostawić samych z tym wszystkim i po 2 miesiacach wróciłam na gotowe:) mieszkam teraz jakieś 10km od mojej dawnej miejscowości:) byłam tez drugi raz w Holandii takze na 2 miesiące i planuje swój kolejny wyjazd we wrzesniu:) fajnie czytać podobne historie do swoich;)
OdpowiedzUsuń