sobota, 29 czerwca 2013

168. Zakupy : CZERWIEC (Avon, Rossmann, Natura, Polo)

Witajcie radośnie w pierwszych dniach wakacji! :)) Choć pogoda jeszcze nie należy do najlepszych to już powoli idzie ku lepszemu, mam nadzieję, że jeszcze kilka dni i będą nam dane upalne dni w 40 stopniach! :D


Pamiętacie, jak 25 czerwca, a dokładniej TUTAJ chwaliłam się, że jeszcze nic w tym miesiącu nie kupiłam? Otóż przez 4 dni może się wiele zmienić. A nawet przez jeden. I tak też było. Ale od początku. Zaraz następnego dnia, czyli 26 postanowiłam, że czas odświeżyć kolor na głowie. I, że przydałby mi się jakiś tonik. Na dodatek w sklepie Polomarket zapowiadali promocję na szampony i odżywki Garnier, ale trwała ona tylko jednego dnia i w wyznaczonych godzinach. Produkty te można było kupić w cenie 3,99. Jako, że ja sama nie mam dostępu do tego sklepu, poprosiłam kogoś o zakup dwóch zestawów (szampon+odżywka). Sklep jednak nie był wystarczająco zaopatrzony i w moje posiadanie weszła tylko jedna odżywka. Może to i dobrze, bo moje włosowe zapasy są ogromne (TUTAJ). A no i wpadła jeszcze saszetka z zabiegiem na stopy, która powędruje do mamy.

Moje zakupy więc, na tamten moment prezentowały się tak :
(byłam z siebie ogromnie dumna! :))



*odżywka Garnier Ultra Doux, Olejek awokado i masło Karite (polomarket, 3.99 - regularna cena 8,39 Drogeria Natura)
*Joanna Naturia, farba do włosów 241 Orzechowy brąz (6 zł, osiedlowy sklep)
*Ziaja, tonik BIO aloesowy (5,19 Rossmann)
*Perfecta SPA, domowy pedicure (1,99 Lidl)


Następnie przyszła oczekiwana przeze mnie paczka Avon i to było jedyne co w tym miesiącu planowałam. Co prawda nie są to jakieś niezbędne rzeczy, ale skoro są w promocyjnej cenie, to czemu nie brać? Przecież nic nie szkodzi, że mam już naprzykład 5 innych peelingów i że miałam zużywać a nie kupować ponieważ we wrześniu większość tych produktów zostawię na pastwę losu przenosząc się do UK. Na nic zdały się te tłumaczenia i do mojego kuferka wpadły (niech Was nie zwiedzie ilość, koszt tych zakupów to po cenach katalogowych! niecałe 61 zł :D minus opust) : 


*Avon Naturals, Dzika róża + Aloes, Odświeżająco-nawilżający tonik i żel do mycia twarzy (8,99 sztuka) - a bo tani, a bo mała, podróżna pojemność, a bo delikatny, a bo czytałam dużo dobrych opini, a bo to mój pierwszy kosmetyk przeznaczony do konkretnego wieku, o!
*Avon Foot Works, Morska bryza, zestaw (kąpiel, peeling, krem) z algami (10,99 za cały zestaw) - no bo przecież kolekcja do stóp jest najmniejsza (TUTAJ) więc trzeba nadrobić :D no i ponoć ta wersja z algami  ma bardzo dobre działanie (ale to nic, że nie zniosę tego zapachu)
*Planet Spa, Odżywcza maseczka do twarzy z masłem Shea (9,99) - tu jedynie powiem, że miałam próbkę tego kosmetyku i pisałam Wam już, że świetnie się spisał, więc zdecydowałam się na całe opakowanie
*Planet Spa, Peeling do ciała Tajski Kwiat Lotosu (9,99) - i tu nie mam nic na usprawiedliwienie, po prostu zwykła zachcianka
*Planet Spa, Zestaw do twarzy z ekstraktem z czarnego kawioru (maseczka, krem do twarzy, krem pod oczy) koszt - całe 1 zł - do zakupienia dla konsultantek przy zamówieniu wybranych zapachów i wydania określonej kwoty, zestaw ten pewnie poleci na wymianę lub jako gratisy dla klientek
*Skin So Soft, Olejek do ciała w sprayu - i tutaj podobna sytuacja, zapłaciłam za niego 1 zł, była to jedna z nagród do wybrania przy zebraniu odpowiedniej ilości punktów
*Wysuwana konturówka do oczu, koszt - 9,99 - wzięłam ją na zapas, czarny kolor idzie u mnie bardzo szybko.

I szczerze mówiąc myślałam, że na tym się skończy. Ale 28 czerwca, na moje konto wpłynął podatek z Holandii. I popłynęłam... (i tutaj również nie pomogły tłumaczenia sobie, że przecież za 2 miesiące mnie tu już nie będzie, a ja ani nie zdąże tego zużyć ani nie dam rady ze sobą zabrać!) Najpierw Rossmann :


*Wellness&Beauty, sól do kapieli Mak i kwiat pomarańczy(około 2 zł)
*Eveline, 8w1 odżywka do paznokci, pytałam Was na facebooku (TUTAJ), na którą się zdecydować i jako że odzew był zerowy, sama podjęłam decyzję, początkowo się wahałam bojąc się o efektu 'PO' ale nie zobaczę, dopóki nie spróbuje - cena 8,49 (obecnie promocja)
*Dezodorant w spreju, Beyonce Heat Rush - używany przeze mnie i nieświadomie oddany na OSBK, teraz trafiony za 17.99!
*Luksja, płyn do kapieli (to nic, że mam już kilka innych sztuk :P TUTAJ)Cherry Tart, co prawda w recenzji innych zapachów (TU) pisałam, że zakupię 'jagodowe muffinki' to ta wersja, po powąchaniu od razu do mnie przemówiła - pachnie jak biszkopt!
*Soraya, Care&Control, Żel 2w1 z mikrogranulkami, oczysczająco-nawilżający (moje zapasy do oczyszczania twarzy były już niewielkie TUTAJ, więc się na niego skusiłam, dodatkowo ta cena 6.29) po tym haulu, mam już ilość na cały rok...
*Alterra, Peeling pod prysznic Pomarańcza i cukier trzcinowy, około 8 zł (czytałam raczej złe opinie na jego temat, jednak sama postanowiłam go wypróbować, ponieważ kusił mnie ten cukier trzcinowy, będzie musiał trochę poczekać na swój debiut ;))
*Perfecta, Extra Slim, Serum przeciw rozstępom - zapłaciłam 7,49 (co prawda miałam zakupić BioOil, jednak ceny w drogeriach są o około 15 zł wyższe niż na allegro, więc chyba zrobię też zakupy internetowe i pewnie dorzucę coś jeszcze do koszyka, bo przecież  za wysyłkę zapłacę tylko raz :D)
*Płyn do kąpieli, szampon i odżywka w jednym i tutaj po prostu nie mogłam się powstrzymać, bo kosztował tylko 6,99 a jest taaaaki uroczy, na opakowaniu wakacyjna Hello Kitty i ten zapach - Pinacolada 

I na sam koniec już, Drogeria Natura, do której miałam już sprecyzowaną listę - mianowicie chciałam tylko 2 produkty, ale wyszło jak zwykle :D 


*Marion, dwie paczki chusteczek odświeżających, będą w sam raz do torebki lub w podróż - green tea i fruits, jedna paczka to koszt 1,99 a znajdziemy w niej 15 chusteczek
*Green Pharmacy, olejek łopianowy z czerwoną papryką, to po niego udałam się do tej drogerii - koszt około 7 zł
*drugi sprawca zamieszania, który kusił mnie odkąd zobaczyłam zapowiedź tej kolekcji, a jako że w tym miesiącu projekt denko idzie mi baaardzo dobrze i zużyłam już ilość lakierów nawet ponad stan to sobie na niego pozwoliłam, lakier My Secret, 167 Kiwi - 7.99
*i coś ponadprogramowego, lakier My Secret 164 Pearl Glow - cena 3.99
*Perfecta, serum intensywnie regenerujące usuwające oznaki zmęczenia, każdy rodzaj cery - sztuka około 2 zł.


Ufff, to już na tyle. Moje zakupy, w całości prezentują się następująco :


Wcale nie jest tego jakoś dużo, prawda? :D Proszę, powiedzcie, że Wy kupiłyście zdecydowanie więcej, wtedy będę rozgrzeszona :P W przyszłym miesiącu POSTARAM SIĘ, nie kupić nic. Chociaż już wiem, że jest to niemożliwe bo mam upatrzone kilka rzeczy z Avonu. Toż to samo zło jest - powinni tego zabronić! :P



Można mnie znaleźć również na Bloglovin TUTAJ.

Zapraszam na bloga, w najbliższych dniach. Ukaże się między innymi włosowa aktualizacja czy sprawozdanie z mojego planowanego projektu denko (o którym więcej, dowiecie się TUTAJ) oraz plany na lipiec.



\

czwartek, 27 czerwca 2013

167. Kosmetyczne zapasy - #5 Dłonie i stopy

Dzisiaj przyszła pora na ostatnią część z mojej serii postów dotyczących kosmetycznych zapasów. Przedstawię Wam najmniejszą grupę w moich zbiorach. Tą do dłoni i stóp. Dlaczego jest ich najmniej? A to dlatego, że kosmetyki w tej kategorii najmniej mnie kuszą i nie czuję potrzeby posiadania 5 sztuk w zapasie. Dziwnie, nie ? :D

Całość wygląda tak, więc jak widać niewiele :


Do dłoni posiadam w zapasach :
*Avon Naturals, Nawilżający krem do rąk Wanilia
*Barwa, Pielęgnacyjny krem do rąk, łagodzący z ekstraktem z wiśni, mmmm - ale zapach!
*BingoSpa, Balsam kokosowy do dłoni
*BingoSpa, Mandarynkowa kąpiel do skórek i paznokci (recenzja TUTAJ)


Natomiast do stóp, jeszcze mniejsza ilość, która prezentuje się tak :
*Avon, Foot Works, Wygładzający scrub do stóp Mięta i Aloes
*Avon, Foot Works, Mydło peelingujące
*Avon, Planet Spa, Tropikalny krem do stóp i łokci z kwasami AHA - mój ulubieniec


Na koniec produkty, których używam obecnie i które z pewnością pojawią się w denku czerwca:
*Essence, Balsam do rąk i paznokci, Wapno i ekstrakty z jogurtu 
*Avon Foot Works, Nawilżający krem do stóp Cynamon i pomarańcza (recenzja TUTAJ)



Tutaj poprzednie posty z tej serii :




Jesteście ciekawe jak to wszystko przechowuję? Chcecie zobaczyć kolorówkową kolekcję (jej spis możecie znaleźć w nowej zakładce TUTAJ)? Dajcie znać w komentarzach, a ja postaram się Wam to pokazać, na ile to będzie możliwe ;)



wtorek, 25 czerwca 2013

166. RECENZJA : Avon Care, Lekki nawilżający krem do twarzy z wyciągiem z trawy cytrynowej i ogórka SPF15

Dzień dobry wszystkim :)) Do recenzji zawsze najtrudniej mi się zabrać, ponieważ pochłaniają one największą ilość czasu spośród wszystkich postów, jednak kiedy już do tego przysiąde ciężko mi przestać pisać, ponieważ chcę Wam przekazać jak najwięcej informacji na temat danego kosmetyku. Dzisiaj przedstawię Wam krem do twarzy firmy Avon, który niestety się nie popisał. Miał wylądować w denku czerwca, a jak na razie stoi nieużywany, bo nie wiem jak mogłabym go jeszcze wykorzystać... ZAPRASZAM!



Skład :

aqua, ethylexyl methoxycinnamate, c12-15 alkyl benzoate, benzophenone-3, glycerin, glyceryl stearate, propylene glycol, butylene glycol, peg-40 stearate, hydrogenated polyisobutene, steareth-2, carbomer, cetyl lactate, imidazolidinyl urea, methylparaben, potassium hydroxide, disodium edta, parfum, tetrasodium edta, xanthan gum, helianthus annus seed oil, phosporic acid, cucumis sativus extract, cymbopogon achoenanthus extract, phenoxyethanol

OPAKOWANIE
Plastikowa, zakręcana, elastyczna tubka zawierająca 75 ml produktu, w miłych dla oka barwach. Razi mnie jedynie kolor zakrętki, który moim zdaniem tu nie pasuje. Dozownik to idealna wręcz dziurka, przez którą łatwo wydobyć odpowiednią ilość kremu.




ZAPACH
Zapach moim zdaniem jest lekko cytrusowy, można też jednak wyczuć pudrową nutę. Ogórka niestety nie czuję w ogóle. Zapach lekki, jednak mnie po dłuższym czasie zaczął drażnić. Może gdyby krem działał lepiej, byłabym go w stanie znieść.

DZIAŁANIE
Na opakowaniu czytamy, że 'Krem jest lekki, szybko wchłaniający się, nawilża i pomaga chronić skórę'. Owszem, jest szybko wchłaniający się. Nawet bardzo. Po posmarowaniu wystarczy chwila i czuję, jakbym niczego na twarz nie użyła. Więc chyba nie o to chodziło. Nawilżenia też nie zauważyłam. Mało tego, po jakiś 10 minutach od aplikacji na twarz, zaczyna mnie ona bardzo piec. Robiłam do niego kilka podejść i za każdym razem wyglądało to tak samo. Postanowiłam dać mu jeszcze jedną szansę i wykorzystać go do kremowania włosów. Na wizażowym forum włosomaniaczek zapytałam czy skład tego kosmetyku jest odpowiedni do tego celu. Dowiedziałam się, że zaszkodzić nie zaszkodzi, ale też jakiś super efektów nie będzie i mam próbować. Tak też zrobiłam. Krem trzymałam na włosach jakieś 3 godziny przed myciem, potem już nie nakładałam żadnej odżywki. Później natomiast na próżno było szukać jakichkolwiek efektów. No nic, spróbuje raz jeszcze. Być może jeden raz to za mało by nagle moje włosy były super-hiper, a krem ten zasługiwał na złoty medal.

KONSYSTENCJA/WYDAJNOŚĆ
Krem jest  gęsty i treściwy, ma biały kolor. 75 ml produktu męcze dość długo. Wystarczy niewielka ilość by pokryć całą twarz i szyję. Na włosy trzeba go trochę więcej, ponieważ są dość długie. Mimo częstego i gęstego eksploatowania go, po obejrzeniu butelki, mogę wywnioskować, że kremu jest nadal sporo ilość - około 1/2.


CENA
Krem ten zamówiłam z oferty netto (czyli ulotki dla konsultantek, w której firma pozbywa się resztek magazynowych) za cenę około 5 - 6 zł. W katalogu, po cenie regularnej krem ten kosztowałby niewiele więcej, ponieważ seria AvonCARE jest serią pielęgnacyjną dla całej rodziny (ja osobiście nie wiem, czy posmarowałabym tym kremem twarz dziecka, kiedy nawet ja nie umiem wytrzymać tego pieczenia, a co dopiero tak delikatna skóra), nastawioną głównie na niskie ceny, duże pojemności oraz wielofunkcyjność kosmetyków.

DOSTĘPNOŚĆ
Jak wyżej wspomniałam, krem jest firmy Avon. Przejrzałam oferty netto do 3 kolejnych katalogów i krem ten jest dostępny. Jeśli macie swoją konsultantkę i chciałybyście ten koszmarek (jak dla mnie) wypróbować zapytajcie jej, czy możecie coś z tej oferty zakupić. Ja pozwalam na to swoim klientkom. W innym przypadku pozostaje Wam już chyba tylko internet.

PLUSY/MINUSY
+cena
+wydajność

-ograniczona już dostępność
-działanie
-zapach

Podsumowując, wszystkie plusy (nawet jeśli byłoby ich więcej) unieważnia minus dotyczący działania. Szukałam czegoś lekkiego na lato i tego też spodziewałam się po opisie oraz szacie graficznej opakowania, a dostałam jedynie pieczenie.  Dajcie znać, czy miałyście do czynienia z tym kosmetykiem. Jeśli tak, opiszcie jak sprawdził się u Was :)


Przy okazji muszę się Wam czymś pochwalić :D Dzisiaj mamy 25 dzień czerwca, a ja jak na razie nie kupiłam nic z kosmetyków! No dobra, może czekam na paczkę a Avonu, w której jest kilka sztuk dla mnie, no ale jak się powstrzymać, kiedy katalog tak ładnie wygląda, paczka sama trafia pod nasze drzwi i mam jeszcze opust? Poza tym fakturę zapłacę dopiero w lipcu, więc się nie liczy, prawda ? :D



sobota, 22 czerwca 2013

165. Kosmetyczne zapasy - #4 Kąpiel

Cześć i czołem ;)) Kto regularnie odwiedza mojego bloga, z pewnością kojarzy serię postów, w których pokazuje swoje kosmetyczne zapasy. Dzisiaj kolejna, 4 na 5 część z tego cyklu. Zdjęcia pochodzą z maja, nie ma tutaj uwzględnionych zdobyczy z czerwca, ponieważ te jak na razie zajmują osobny karton, tak bym o niczym nie zapomniała w podsumowaniu miesiąca.

Dla przypomnienia wcześniejsze części do zobaczenia TUTAJ (włosy), TUTAJ (twarz) i TUTAJ (ciało).


Dzisiaj pora na kosmetyki do kąpieli, czyli w moim przypadku żele, płyny i olejki. Całość prezentuje się tak:



I dzieląc na kilka drobniejszych kategorii, są to :
*Avon, płyn do kąpieli Zielone Jabłuszko
*Luksja, płyn do kąpieli Chocolate&Orange
*Luksja, płyn do kapieli Caramel waffle
*Avon, płyn do kąpieli Arbuz (który pachnie jak guma balonowa!)
*Green Pharmacy, Nawilżający olejek kąpielowy Drzewo Herbaciane
*Biały Jeleń, Specjalistyczny olejek do kapieli z probiotykiem


Następnie żele :
*Avon, Planet Spa, Nawilżający żel pod prysznic 'Himalajskie jagody goji'
*Isana, Żel pod prysznic, Witaminy i jogurt
*Isana, Olejek pod prysznic, Melon i gruszka
*Avon Senses, żel do kąpieli Sparkling
*Avon Senses, żel do kąpieli Amore
*Balnea, Specjalistyczny antybakteryjny żel do mycia ciała



Tu zdecydowanie można powiedzieć, że kolekcja jest mała. Kosmetyki z tej kategorii 'idą' u mnie w zaskakująco szybkim tempie. A to dlatego, że korzystamy z nich całą rodzina. Każdy z nas uwielbia testować nowe zapachy i chce być tym, który pierwszy otworzy nową butelkę :)) Zapasy do kąpieli na bieżąco są uzupełniane, zaopatrujemy się w żele głównie z niskiej półki cenowej, ponieważ dorównują jakością tym za +10 zł. W przypadku płynów zdecydowanie kierujemy się zapachem! 


Za kilka dni pojawi się tutaj już ostatnia część z tej serii - kosmetyki do dłoni i stóp. Serdecznie zapraszam :)) I przypominam o moim drugim blogu, szczegóły TUTAJ.



piątek, 21 czerwca 2013

164. Zapraszam na mojego nowego bloga :)

Hej wszystkim :)) Ci z Was, którzy śledzą mnie na facebooku, mogli przeczytać ostatnio o tym, że zaczynam prowadzić drugiego bloga. Kiedy już z nim ruszyłam, chciałam się z Wami tym podzielić i tutaj.

Tamten blog w całości będzie poświęcony czemuś, co rozpocznie się w moim życiu już za kilka miesięcy mianowicie we wrześniu, a machina organizacyjna już ruszyła :) O czym mowa?


O rocznym wyjeździe jako au-pair do UK. 


Tak, dobrze widzicie. We wrześniu uciekam z tego kraju i mam cichą nadzieję, że uda mi się tam zostać trochę dłużej niż standard przewiduje :)) 



Jeśli jesteście ciekawe moich przygotować do wyjazdu, tego dlaczego się na to zdecydowałam oraz w przyszłości moich przygód w UK zapraszam Was na :




Mój wyjazd oraz założenie drugiego bloga, wcale nie oznacza, że stąd zniknę :D Wręcz przeciwnie! Będąc tam mam plan zasypywać Was recenzjami brytyjskich zdobyczy :) Tak łatwo się mnie nie pozbędziecie. 


Więc jeszcze raz, jeśli chcecie poczytać jak posuwają się moje przygotowania do wyjazdu i jak to wszystko wygląda ze strony 'technicznej' zapraszam TU.





Dajcie znać co sądzicie o takim kroku :)) Ja jestem mega podekscytowana, a z drugiej strony zestresowana... Aleeee :

Dream it!
Wish it! 
Do it!








środa, 19 czerwca 2013

163. Eveline 623

Czerwiec, czerwiec, czerwiec :D Jakoś tak pozytywnie nastrojona jestem ;))

Dzisiaj chciałabym Wam zaprezentować kolejny lakier z mojej kolekcji. Tym razem jest to buteleczka, którą planuję wykończyć w tym miesiącu (o denkowym planie pisałam TUTAJ) i jestem na dobrej drodze do tego :) Lakier ten zakupiłam w Biedronce w cenie około 4 zł. Zainteresował mnie jego nieokreślony kolor. Trochę róż, trochę fiolet, trochę nawet brąz.





Jest to lakier Eveline z serii Colour Instant o numerku 623. Do świetnego pokrycia wystarczą nam 2 warstwy. Wygodnie się nakłada, stosunkowo szybko schnie i przyzwoicie trzyma nawet cały tydzień. Poniżej jeszcze dwa zdjęcia prezentujące kolor i obecną długość moich paznokci.





Swego czasu lakier ten był moim ulubionym, bardzo często go eksploatowałam, później poszedł w odstawkę. Teraz natomiast wrócił do łask, a to dlatego, że zostało go najwyżej na 3 użycia i chcę się takich resztek ze swojej kolekcji pozbyć. 




A dla tych, którzy nie wierzyli w to, że uda mi się spełnić mój denkowy plan powiem, że kilka butelek już dobiło dna, a znalazło się nawet coś nadprogramowego :D Oby tak dalej!




niedziela, 16 czerwca 2013

162. My week in photo #3

Pamiętacie w ogóle posty tego typu u mnie na blogu? Pierwszy pojawił się gdzie w połowie lutego, drugi pod koniec maja. Jak widać dość nieregularnie. Teraz jednak postanowiła na stałe wprowadzić je u siebie, ponieważ mi sprawia przyjemność oglądanie wyrywków z życia na Waszych blogach :)) Jest to też swego rodzaju pamiętnik. Dzisiaj przedstawię Wam kilka zdjęć z pierwszej połowy czerwca. Podzieliłam je na kilka kategorii. Zaczynajmy : 

JEDZENIE
dość zróżnicowanie i baaardzo nieregularnie

1.Arbuuuz, za którym co prawda nie przepadam :P
2. Moje pierwsze otręby (dorwane za 1,59) i od razu miłość! Chcecie wiedzieć jak je przyrządzam? 
3 i 4. Ulubione zagraniczne słodycze. Te mleczne cukierki - niebo w gębie. A czekolada? Oszczędzam ją, by wystarczyło na dłużej :)) 
5. Nie jedz po 18, nie jedz po 18... O babeczki! Robimy? 

PICIE
w tej kwestii niewiele, a to za sprawą wolnego czasu i świetnej pogody
1. Ekhem, +18.
2. Nic nie pobije podstawowej wersji, chociaż ten też całkiem smaczny.

WOLNY CZAS
korzystamy z wakacji oraz realizujemy pasję po godzinach :)

1.Spontaniczny grill w ... burze! Było świetnie :)
2. Kibicujemy naszym! Mieszkam tu od roku, a to był dopiero mój pierwszy mecz.
3. Od 5 lat śpiewam w chórze GOSPEL. Jak zwykle było amazing :) 

INNE
czyli wszystkiego po trochę

1. Planowanie postów, które ukazywały się będą pod moją nieobecność.
2. Pierścionek - nie zaręczynowy. Prezent od przyjaciółki, która niebawem będzie jeszcze dalej niż teraz ;<
3. Mój pies niezmiennie zadziwia mnie swoimi pozycjami snu.
4. Remanent, o którym poczytacie TUTAJ.


ME
i trochę mnie :)

1. Lumpeksowo-bazarkowy OOTD, jesteście chętne na takie wpisy?
2 i 3. Samojebki dla podniesienia swojej samooceny :)


Jak widać, jest kilka rzeczy, które ostatnio zabierają mi czas :) Ale nie narzekam, trzeba korzystać póki można i ja staram się to robić!



I jeszcze raz zapytam czy chcecie by takie posty pojawiały się regularnie i czy jesteście ciekawe notek z moimi OOTD. Dajcie znać, co o tym myślicie w komentarzach :)


sobota, 15 czerwca 2013

161. RECENZJA : Timotei with Jericho Rose, Moc i blask, Odżywka

Witajcie moi drodzy :) Dzisiaj podzielę się z Wami moją opinią na temat odżywki do włosów z Timotei, którą kupiłam już jakiś czas temu w zestawie razem z szamponem. Zakupy te pokazywałam TUTAJ. Produkt ten jest obecnie z moim zużyciowym planie i mam zamiar pokazać go w denku czerwca! Na początku nie byłam do niego zbyt przekonana, jednak teraz kiedy zaczęłam go stosować regularnie coraz bardziej mnie sobą zachwyca :) 


Skład : 

Aqua, Cetearyl Alkohol, Stearamidopropyl dimethylamine, Selaginella Lepidophylla Aerial Extract, Salvia Officinalis Leaf Extract, Thymus Vulgaris Flower/Leaf Extract, Artemisia Dracunculus Leaf/Stem Extract, Trehalose, Gluconolactone, Adipic Acid, Sodium Sulfate, Glycerin, Behentrimonium Chloride, Cetrimonium Chloride, Amodimethicone, Dimethicone, Parfum, Sodium Chloride, PEG-7 Propylheptyl Ether, PEG-150 Distearate, Disodium EDTA, Dipropylene Glycol, Propanediol, Lactic Acid, DMDM Hydantoin, Phenohyethanol, Benzyl Alcohol, Benzyl Salicylate, Butylpheryl Methylpropional, Citronellol, Hexyl Cinnamal, Limonene, Linalool

OPAKOWANIE
Plastikowa butelka, zawierająca 200 ml produktu, posiadająca etykiety w formie naklejek, z których możemy się wszystkiego dowiedzieć oraz zamykanie z którego łatwo się korzysta.


ZAPACH
Jak dla mnie jest to typowy zapach szamponów czy odżywek, nie wyczuwam w nim ani róży jerychońskiej ani ziół alpejskich, które podobno ma w składzie. Zapach jest nienachalny, ulatnia się wraz ze spłukaniem.

DZIAŁANIE
Z etykiety wynika, że odżywka ta ma wzmocnić włosy i wydobyć ich naturalny blask. Jak już na początku wspomniałam, nie bardzo za tym kosmetykiem przepadałam. A to dlatego, że nie używałam jej regularnie więc nie mogłam zauważyć jej działanie. A jakie ono jest? Po umyciu włosów jakimkolwiek szamponem, nałożeniu odżywki na jakieś 5-7 minut i spłukaniu jej oraz wyschnięciu włosów, możemy poczuć że są one bardziej miękkie, lekkie oraz sypkie. Bardzo dobrze się też po niej układają. Ja blasku jako takiego nie zauważam, natomiast na zdjęciach w aktualizacji widać, że on zdecydowanie jest! Co na minus? A no to, że włosy nie są po zastosowaniu tej odżywki wygładzone i malutkie włoski sterczą we wszystkie strony. Taki stan utrzymuje się dopóki nie zastosuje prostownicy, a tego chciałabym unikać. Oprócz tego przy stosowaniu szamponu z tej serii zauważyłam u siebie pojawienie się łupieżu, który utrzymał się do dzisiaj. I nie wiem czy jest to reakcja na kosmetyki firmy Timotei czy po prostu są jakieś inne czynniki jego pojawienia się.

KONSYSTENCJA/WYDAJNOŚĆ
Butelka ta jest niezwykle wydajna. Produkt ten męcze i męczę i skończyć nie mogę. Zostało mi jeszcze około pół butelki. Na moje włosy (ich długość ich stan możecie zobaczyć w aktualizacji po lewej stronie bloga) wystarcza niewielka ilość wielkości 5 złotówki, którą wcieram w całą długość. Odżywka ta jest bardzo gęsto, i momentami trudno ją wycisnąć z butelki, ponieważ nie chce spływać. 


CENA
Ja za zestaw szampon + odżywka zapłaciłam w pewnym sklepie na B. :D uwaga..... całe 6,99! No więc, helloł. Prawie jak za darmo. Ile ten kosmetyk kosztuję w regularnej cenie nie mam pojęcia ponieważ na włosowe półki w drogeriach ostatnimi czasy nie patrze. Same wiecie ile mam zapasów... (pokazywałam je TUTAJ).

DOSTĘPNOŚĆ
Nie wiem również jak z dostępnością, ale podejrzewam, że uda Wam się znaleźć ten kosmetyk w drogerii lub nawet supermarkecie, a jak nie to w końcu od czego jest internet? :D

PLUSY/MINUSY
+cena
+skład (podobno bez parabenów i barwników)
+butelka
+konsystencja
+wydajność

+/- działanie (za kilka niedociągnięć i kwestie łupieżu)

Podsumowując, kosmetyk ten sprawdził się bardzo dobrze. Nie wiem czy jeszcze do niego wrócę, ponieważ jak już kilka razy wspominałam uwielbiam testować nowości i wracam tylko do czegoś co mnie naprawdę zachwyciło. Po rozluźnieniu trochę moich zapasów pomyślę nad kolejną butelką. Fajnie by było, gdyby odżywka ta była dostępna w mniejszej wersji, ponieważ szybko się nudzę kosmetykami, a mam zasadę, że nie otwieram nowego, dopóki nie skończę poprzedniego, ale o tym już wiecie :)



Pamiętacie jak wczoraj pisałam Wam o tym, że mogę zniknąć? Nawet jeśli ja wyjadę, to tak sobie to rozplanowałam, że posty będą pojawiały się automatycznie aż do końca czerwca byście o mnie nie zapomniały :)



czwartek, 13 czerwca 2013

160. RECENZJA : Luksja, Płyn do kąpieli, Chocolate&Orange oraz Caramel waffle

Nigdy nie wiem jak mam zacząć nowego posta :P Więc dzisiaj nie przedłużając zapraszam Was na recenzje znanych już w blogosferze smakowitych płynów do kąpieli z firmy Luksja. W swojej kąpielowej kolekcji (którą będziecie mogli zobaczyć już niebawem, w ramach serii postów pokazujących moje zapasy; poprzednie części TU, TU i TU) posiadam dwie wersje zapachowe. Ze starej 'kolekcji' Chocolate&Orange, a z tej nowszej, inspirowanej pysznymi deserami posiadam 'Caramel waffle'


Skład :

Czekoladowy : Aqua, Sodium Laureth Sulfate, Sodium Chloride, Cocamidopropyl Betaine, Glycol Distearate, Laureth-4, Sodium Benzoate, Tetrasodium Glutamate Diacetate, Parfum, Theobroma Cacao Extract, Glycerine, Potassium Sorbate, Lactic Acid, Lomonene, Cl 19140, Cl 16035, Cl 61570

Karmelowy : Aqua, Sodium Laureth Sulfate, Sodium Chloride, Cocamidopropyl Betaine, Styrene/Acrylates Copolymer, Sodium Benzoate, Tetrasodium Glutamate Diacetate, Parfum, Lactic Acid, Hydroxyisohexyl 3-Cyclohexene Carboxaldehyde, Cl 16035, Cl 19140, Cl 61570


OPAKOWANIE
Jak widać na załączonym wyżej obrazku, są to megaśne (1l) butle ze świetnymi obrazkami, które rozbudzają wyobraźnie, aż ślinka cieknie! :) Butelki są przejrzyste, na tylnej nalepce nie brakuje żadnych informacji. Bardzo łatwe zamykanie/otwieranie na tak zwany 'klik'. Jedyne co razi, to to że kosmetyki te nie są w drogerii niczym zabezpieczone.


ZAPACH
Mmmm! no bo czego innego się spodziewać, skoro na butelkach widnieją tyle obiecujące nazwy i obrazki. Owszem, nie zawiedziemy się. Ale tylko jeśli wąchamy kosmetyk z butelki. Po wlaniu do wanny i rozrobieniu na pianę, te niezwykłe aromaty znikają. Do czego są one podobne? Czekoladowy zdecydowanie pachnie mi jak delicje, natomiast karmelowy to nic innego jak polewa o tym smaku.

DZIAŁANIE
Od płynu do kąpieli nie oczekuje niczego innego od pienienia się i zapachu. Tutaj piana jest - zdecydowanie. Natomiast tak jak wcześniej pisałam, zapach ulatnia się w kontakcie z wodą. Producent na butelce obiecuje, że zapachy te poprawią nam nastrój i odprężenie. Czego nie zauważyłam, bo zapachu w kąpieli po prostu nie ma.

KONSYSTENCJA/WYDAJNOŚĆ
Za sprawą ilości kosmetyku w butelce oraz jego gęstości, jedna taka litrowa butla starcza na bardzo długo. Szczególnie gdy używa się go nieregularne lub na zmianę z innymi. Niewielka ilość wystarczy do utworzenia mega piany w wannie. 

Chocolate&Orange

Caramel waffle

CENA
Cena tego produktu zdecydowanie zasługują na 5 z plusem. Z tego co pamiętam za czekoladową wersję zapłaciłam około 6 zł, natomiast za karmelową w cenie regularnej coś około 8zł (?) co za taką pojemność jest bardzo opłacalne, szczególnie w porównaniu z innymi płynami, na przykład tymi z Avonu, gdzie za taką samą pojemność płacimy dwa razy tyle.

DOSTĘPNOŚĆ
Ja oba płyny kupiłam w drogerii Rossmann, do której wydaje mi się każda z Was ma raczej dostęp. Nie wiem czy są one do kupienia w innych drogeriach, jak na przykład Natura czy Hebe. Dajcie znać jeśli coś o tym wiecie. Wydaje mi się również, że płyny te bez problemu można też dostać w internecie.


PLUSY/MINUSY
+zapach (tylko w butelce)
+cena
+gramatura
+śliczne butelki
+wybór zapachów
+piana
+wydajność
+dostępność

-znikanie zapachu w wannie

Jak widać powyżej bublem ten kosmetyk nie jest i z pewnością sięgnę po niego jeszcze nie raz. Podejrzewam, że po zużyciu chociaż części moich zapasów skuszę się na wersję 'Blueberry muffin'. Jeśli jeszcze nie używałyście tych płynów - czym prędzej biegnijcie je kupić by to nadrobić ;)


Przy okazji chcę Was 'ostrzec', że jeśli na dniach mnie zabraknie, oznaczać to będzie, że wyjechałam do NL do pracy. Telefon może zadzwonić w każdej chwili :)) Postaram się stamtąd do Was regularnie odzywać, jeśli nie na blogu to z pewnością na 'fenpejdżu' na fb, więc gorąco zachęcam do polubienia go!


Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...